Chyba każdy kto widział moje wcześniejsze zdjęcia na blogu zauważył od razu, że mam słabość do mocno podkreślonych oczu. Mój makijaż oka zmieniał się z czasem, nie ukrywam, że w dużym stopniu za sprawą Waszych komentarzy, które przekonywały by spróbować czegoś nowego. Zrezygnowałam więc z mocnej kreski eyelinerem aż z czasem bardzo lekko podkreśłałam oczy, poprzestając na maskarze.
W czerwcu zdecydowałam się na przedłużenie rzęs i z efektu byłam bardzo zadowolona.
Niestety przy pierwszym uzupełnieniu trafiłam na osobę która założyła mi rzęsy za grube i za sztywne przez co moje bardzo się zniszczyły. Rzęsy wyglądały przez okres noszenia jak potargane i bardzo obciążyły moje własne. Tego dowiedziałam się w zeszły piątek, kiedy poszłam na 2gie z rzędu uzupełnienie tym razem już w Oslo. Wracam więc do swoich własnych, bo niestety rzęsy które założyła mi kosmetyczka są cieńsze i krótsze i nie spełniają moich oczekiwań jeżeli chodzi o wygląd oka. Grubszych mieć nie mogę bo będa zbytnio obciążać rzęsy naturalne. Wyjść jest więc niewiele..:)
Teraz muszę tylko poczekać aż założone rzęsy odpadną (ależ to okropnie brzmi) i zaczynam używać zakupionych dziś produktów.
ARDELL BROW & LASH GROWTH ACCELERATOR serum . SHISEIDO lash curler . YSL EFFET FAUX CILLS mascara